Zaczęło się nieszczególnie od oczekiwania na dotarcie sędziego, który pojawił się w efekcie dopiero w przerwie meczu. Swoją drogą sprawdziłem w komunikacie obsady sędziowskiej KS WZPN i rzeczywiście jest tam błędne miejsce rozegrania meczu, toteż nie ma się co dziwić, że pan sędzia szukał nas na stadionie miejskim w Swarzędzu oraz na boisku gimnazjum nr 2. Nie czekając na arbitra po uzgodnieniu obu trenerów zaczęliśmy, a jedynym sprawiedliwym został tata Niedźwiedzia i uważam , że poprowadził pierwszą połowę niemal wzorowo.
Nasi chłopcy zaczęli dość niemrawo i niestety drużyna gości wykorzystała nasz letarg obnażając niemiłosiernie wszystkie nasze słabości. Już w 3 minucie doskonała okazja dla Mieszka i tylko dobra interwencja Jankesa, który broni "setkę"zapobiega bramce. Nie trzeba było jednak czekać zbyt długo i niestety tracimy gola po błędzie naszej obrony. Próbujemy grać piłką i konstruować akcje , ale nic nam nie wychodzi , a kontry są zaprawdę zabójcze. W 10 minucie mamy 2:0 gdy Jankes niepotrzebnie wychodzi z bramki, co wykorzystuje przytomnie napastnik gości. Już kilka minut potem Alex zbyt słabo wycofuje piłkę do grającego dziś na stoperze Krzycha, a ten nie jest w stanie zapobiec szarży i strzałowi Oliego Zakrzewicza. Po kwadransie mamy więc bagaż trójki goli i nic nie zapowiada, żeby miało być lepiej. Chwilę później okazja na kolejnego gola , ale tym razem znakomicie interweniuje Jankes. Od tego momentu jakby ktoś wylał na naszych chłopaków kubeł zimnej wody. Akcje zaczynają się zazębiać, a gra układać po naszej myśli. Pierwsza dobra okazja na gola trafia się Kubie , ale jego strzał nieznacznie mija lewy słupek po niewłaściwej stronie. Chwilę później aktywny dzisiaj Józiu przeprowadza markowy rajd prawą stroną i wycofuje piłkę z linii do stojącego w polu karnym Kepiego, a ten w doskonałej sytuacji trafia w bramkarza. Kolejna akcja przynosi w końcu efekt bramkowy, po odbiorze w środku pola Alex przedziera się w kierunku bramki i nie daje szans na obronę . Wstępuje w nas nadzieja i wiara w możliwość nadgonienia wyniku. Do przerwy mimo prób obu zespołów nie widzimy już goli. Trzeba wspomnieć , że gry obu zespołom nie ułatwiała murawa w Zalasewie, która pod jedną z bramek była zryta niczym jesienne żerowisko dzików pod dębem.
W przerwie dzięki mamom Eryka i Korzuszka kibice obu zespołów mogą rozgrzać się gorącą herbatą i jest to dobry omen przed emocjami, które czekają nas niebawem.
Druga połowa sędziowana już przez nominalnego arbitra rozgrywa się przy zdecydowanej przewadze Lidera, a Mieszko jakby opadł nieco z sił wyprowadza jednak bardzo groźne kontry i kilka razy pachnie bramką. Szczególne zagrożenie pod bramką gości widzimy po stałych fragmentach gry, dobrze wykonywanych dziś przez Lidera. Z rożnych dośrodkowuje Józiu, a wolne wykonują na przemian Jachuu i Krzychu. Każdy róg to namiastka gola, a w polu karnym bryluje ustępujący wzrostem innym Niedźwiedź, który dochodzi niemal do każdej piłki głową. Bramkę kontaktową zdobywa jednak nieoczekiwanie głową Olaf, który nie dał się do tej pory poznać w tym elemencie gry. Tym razem doskonale uderza piłkę po centrze Józia. Mamy gości na widelcu i widać to po determinacji z jaką dążymy do remisu. Kolejny róg w wykonaniu Józia i jesteśmy blisko po uderzeniu głową Niedźwiedzia tuż nad poprzeczką. Mieszko ma doskonałe okazje wynikające z naszego zaangażowania w działania ofensywne. Najpierw Zimmer główkuje minimalnie obok słupka, a potem Krzychu ratuje nasz zespół wybijać piłkę z linii bramkowej pustej bramki. Koło 35 minuty pada wyrównanie , a jakże po rzucie rożnym. Dośrodkowuje Józiu, głową na środek pola karnego odgrywa Niedźwiedź, a gola zdobywa dobrze ustawiony Alex. Chłopcy nie usatysfakcjonowani wyrównaniem dążą do zwycięstwa , które jest tuż , tuż.
Kilka minut później mamy sytuację , do której odniosłem się wcześniej, czyli wspomniany challenge. Na strzał z dystansu decyduje się bodaj Jachuu i piłka obija się od słupka , wszyscy obrońcy zatrzymują się jakby był aut bramkowy, ale Krzychu dla pewności umieszcza piłkę w siatce. Sędzia po chwili wahania odgwizduje gola dla Lidera. Rozlegają się protesty ekipy Mieszka, a ponieważ mecz jest filmowany i to z dwóch kamer, sędzia decyduje się skonsultować swoją decyzję z zapisu video. Okazuje się, ze piłka prawdopodobne odbiła się na zewnątrz bramki od wewnętrznego jej słupka i wyszła w pole, a uderzenie było tak silne , że trudno było jednoznacznie to zaobserwować. Decyzja o uznaniu bramki została zatem anulowana i goście rozpoczęli z "piątki". Jesteśmy zatem prekursorami rozwiązań, które wydają się nieuchronne w dzisiejszej piłce. Chyba dobrze się stało, gdyż jakbyśmy wygrali w taki sposób nie byłoby to sprawiedliwe i krzywdzące dla rywali. Niemniej jak pamiętamy choćby z zeszłego sezonu inni nie mają takich skrupułów - uznana bramka Kieslinga, której faktycznienie byłozdecydowała o zwycięstwie w meczu Bundesligi Bayeru Leverkusen nad Hoffenheim.
Wracając do meczu, Lider ma jeszcze kilka okazji na zgarnięcie trzech oczek. Blisko jest Józiu, który kolejny rajd kończy niemal golem , ale piłka ucieka na nierównej murawie. Chwilę później dogrywa do Niedźwiedzia, ale Mati niestety przestrzela obok słupka. Mamy zatem remis , który nie satysfakcjonuje żadnego zespołu, ale chyba też jest sprawiedliwy i nikogo nie krzywdzi. Jeszcze raz gratulujemy chłopcom dobrego meczu,a trenerom dobrej postawy ich zespołów, które w pasjonującym dwumeczu w Gnieźnie i Zalasewie udowodniły, że to one grają piłkę najładniejszą dla oka, na bardzo wysokim poziomie umiejętności.
W innych meczach naszej grupy Huragan Pobiedziska pokonał Pelikana Niechanowo 5:1, a Vitcovia Witkowo ulega Nielbie Wągrowiec 0:4.
Relację przygotował: Antojad